Chyba każdy z nas zna panujące powszechnie przekonanie, że rodzina musi pozostać w całości bez względu na okoliczności. Wielokrotnie stwierdzenie to sankcjonowało ludzkie dramaty. Sprawa wydaje się oczywista, kiedy w rodzinie pojawia się przemoc - łatwiej wtedy przyjąć perspektywę rozstania. Jeśli jednak rodzice zaczynają rozważać rozstanie z innych przyczyn, bywają odwodzeni od tej myśli, słysząc komentarze: bądźcie razem dla dobra dzieci, dzieci potrzebują pełnej rodziny...
Każdy rodzic chce dla swoich dzieci jak najlepiej - to fundamentalna motywacja większości ludzi. Kiedy jednak bilans w związku okazuje się przynosić straty, poczucie frustracji i niezaspokojonych potrzeb rodzi w parze napięcie, które również odczuwają dzieci. Przychodzą na świat z wewnętrznym barometrem emocjonalnym, niekiedy wyczują nastroje rodziców szybciej niż oni sami są świadomi swoich stanów. Skoro zatem tak jest, oznacza to, że dzieci równie mocno czują ciężar i stres, który rodzi się między rodzicami. Dzieci żyją w świecie odczuć, emocji kierowanych przez niższe struktury mózgu. Nie umieją więc nazwać tego, co czują, ani nadać temu znaczenia. Przeżywają jednak w sobie każde napięcie, które pojawia się w rodzinie. Wykorzystują różne sposoby, by je katalizować: agresję, autoagresję, choroby, wycofanie, moczenie itp. Z terapeutycznego punktu widzenia, nienazwana, trudna sytuacja w rodzinie będzie objawiać się w najsłabszym członku systemu, czyli dziecku.
Dzieci naturalnie przejmują odpowiedzialność, często czują się winne temu, co wyczuwają w rodzinie. Mogą dążyć do odbarczenia rodziców z trudnej sytuacji, skupiając ich uwagę na sobie. Często w ten sposób doprowadzają rodziców do gabinetu psychoterapeutycznego. Takich zatroskanych o swoich rodziców dzieci widziałam wiele. Praca z rodzicami, nazwanie ich uczuć, oczekiwań, marzeń i tęsknot, doprowadzała do rozpłynięcia się napięcia, a tym samym zmniejszenia trudnych zachowań u dzieci.
Nazwanie nie-nazwanego pomaga rodzinom odzyskać równowagę. Rodzice zyskują przestrzeń do ugłośnienia swoich przeżyć i w atmosferze zrozumienia mogą pracować nad drogą ku rozstaniu. To proces, który może przebiegać godnie, z szacunkiem, z uważnością na dzieci. Włączenie w relacje rodzinne autentyczności sprawi, że dzieci poczują się lekkie. Nie oznacza to jednak uchronienia ich od przeżywania straty, jaką jest zmiana dotychczasowej rzeczywistości.
Autentyczność polega na tym, że poprzez swoje zachowanie i to, co mówimy, pokazujemy drugiemu człowiekowi, kim naprawdę jesteśmy. Przeciwieństwem jest granie jakiejś roli, której inni od nas oczekują albo nawet żądają. Mamy wiele dowodów na to, że autentyczność jest kluczowa w bliskich związkach [..]. Rodzic, który chce być autentyczny, nie uniknie trudnego pytania: kim ja właściwie jestem? [...] Na czym tak naprawdę mi zależy? Czego ja w istocie chcę?
Jeśli pozwolicie sobie na szczerość i otwartość w relacjach w rodzinie, z odwagą nazwiecie emocje wobec partnera i rozstania, jednocześnie otworzycie dialog, który pomieści przeżywanie tego doświadczenia. Zbudujecie w świadomości dzieci przekonanie, że rozstanie może być dobre, że nie jest końcem, a początkiem innej jakości. Świat jest taki, jakim Ty go widzisz. Rozwód czy rozstanie mogą być przeżyciem, które nie odbije się traumą w życiu dziecka. Z pewnością czekają go różne trudne emocje: smutek, żal, tęsknota. Pamiętajmy, że rolą rodziców jest wspieranie dzieci w trudnych emocjach, a nie chronienie przed nimi. Zadaniem rodzica jest również objaśnianie dziecku świata - jeśli z zewnątrz udajemy dobrą rodzinę, a w naszych wewnętrznych światach szaleją emocje generujące stres, dziecko czuje się zdezorientowane i traci poczucie bezpieczeństwa. Rozstanie bywa normujące dla emocjonalnego chaosu w rodzinie. Może, paradoksalnie, dać dziecku jego poczucie bezpieczeństwa z powrotem, zabierając odpowiedzialność za sprawy dorosłych.
Bywa, że trwanie w "związku" dla dobra dzieci, w jego iluzji, w której łączy nas już tylko to, że jesteśmy rodzicami jest tak naprawdę ukrytym strachem przed zmierzeniem się z własnymi, niespełnionymi oczekiwaniami, tęsknotami, poczuciem braku szczęścia. W takim przypadku wejście w rolę dobrego rodzica jest tym, co odgradza od prawdziwych uczuć i emocji. Pod osłoną troski o dzieci ukrywa się lęk przed zmianą i przed tym, co nieodkryte. Niestety, te uczucia zazwyczaj im silniejsze i bardziej skrywane, tym mocniej oddziałują na dzieci w rodzinie. Zachęcam Was, byście spotkali się ze swymi oczekiwaniami i pragnieniami, zaprzyjaźnili z nimi. Wtedy będziecie w stanie budować nową jakość waszej rodziny, już po rozstaniu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz