Złość to taka emocja, która często mi towarzyszyła. Jednak im dłużej byłyśmy razem, tym mniej chciałam ją widzieć pod taką postacią: destrukcyjna i przemocowa strona złości nie odpowiadała mi, przynosiła wyrzuty sumienia, smutek i rozczarowanie. Im więcej czytałam, szukałam informacji na ten temat, tym więcej czasu spędzałam na jego analizie zarówno pod kątem źródeł naukowych, jak i własnych doświadczeń.
Trudności to taka materia, która zmienia się od samych poszukiwań. Nagle pojawia się nowa perspektywa, rysuje nowa możliwość i okazuje się, że temat pozornie niezmienialny, jest gotowy przyjąć zmianę. Widzę, że upływający czas zmienia moje spojrzenie na złość. Praca z nią i nad nią powoduje, że częściej niż kiedyś znajduję w sobie przestrzeń na odkrycie spokoju, który pozwala mi wejść w relację z dzieckiem i jego złością.
Powiesz: okej, łatwo mówić, "praca nad złością", ale od czego zacząć? Ja zaczęłam od tego, że przyjęłam za podstawę mojego dalszego działania zdanie: "moja złość to mój wybór". Myślałam o tym intensywnie, rozkładałam na czynniki pierwsze, składałam z powrotem, obracałam w myślach, przekręcałam i analizowałam. Tak wiele razy to powtórzyłam, że w końcu stało się to moją częścią. Od tamtej pory mogłam budować swoją zmianę na tym fundamencie.
Skoro złość jest moim wyborem, to ja wybieram, że jej nie chcę. Chcę inaczej obniżać napięcie, które we mnie rośnie. Chcę mieć kontrolę nad sobą. Nie chcę obarczać dziecka swoimi emocjami, bo ono dopiero uczy się radzić sobie z własnymi. Kiedy widzi, że ja radzę sobie z moimi, może pomyśleć, że i ono się nauczy.
Czytając o tym, jak działa mózg, zainteresowały mnie fragmenty dotyczące płatów skroniowych, w których znajdują się ośrodki odpowiedzialne za pamięć, odczuwanie muzyki i równowagę emocjonalną. Już dawno zauważyłam, że słuchanie muzyki działa na mnie zbawiennie - stosowałam to głównie w momentach dużego stresu. Daniel G. Amen, autor książki Zmień swój mózg, zmień swoje życie pisze o tym, w jaki sposób wokalizacje mogą wspomóc w odzyskaniu równowagi emocjonalnej. To moje najnowsze odkrycie! W momencie w którym czuję, że narasta we mnie napięcie, a empatia odchodzi w dal, resztkami sił, staram się utrzymać poczucie kontroli i zaczynam wokalizować do siebie. To jest efekt WOW! To na prawdę na mnie działa. Intonowanie "om", "am", "aa" lub "ej" powodują, że mój oddech staje się regularny i to również wpływa na spadek napięcia.
Jak za dotknięciem magicznej różdżki przypominam sobie, że ten mały człowiek obok mnie nie ma jeszcze takich kompetencji i jest bardziej bezradny wobec własnych emocji niż ja. Stoi obok i potrzebuje mojego mądrego wsparcia, okraszonego empatią, uważnością i obecnością. Nie wspieram go, zamieniając się w ciskającego piorunami potwora. Buduję relację, kiedy przypominam sobie, że moje dziecko jest poddawane ciągłym zmianom rozwojowym, nosi w sobie wiele potrzeb, ma własne dążenia i chęci, przeżywa trudności. Ta racjonalizacja w połączeniu z intonowaniem jest dla mnie lekiem na narastającą złość. Dodaje mi przy okazji poczucia kompetencji. Czuję, że to ja prowadzę swoje życie. To ode mnie zależy, co się zdarzy.
A Ty? Jaką masz receptę na swoją złość?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz