Znacie to uczucie, gdy po raz kolejny z dziecięcego pokoju dobiegają Was krzyki, piski i obelgi? Jedyne, co pojawia się w głowie to: "znowu". Jak wspomóc dzieci w konflikcie? Wkraczać czy nie, być blisko czy uciekać?
Dzieci, w których szaleją emocje, często przekraczają linię, która oddziela je od możliwości samodzielnego poradzenia sobie z trudnością. Przechodzą w obszar, w którym potrzebna jest pomoc rodzica. W takich sytuacjach (na pewno bezbłędnie je rozpoznajecie) wkraczajmy i wspierajmy nasze dzieci. W każdej inne sytuacji, bądźmy blisko, w pogotowiu, pełni uważności. Dzieci dadzą nam znać wprost lub mniej bezpośrednio, że czas na naszą interwencję. Jak daleko powinna ona sięgać? Nie za daleko..
Podstawową zasadą obcowania z dziećmi jest przestrzeń. Dzięki temu dajmy im możliwość ukojenia emocji. Warto wstrzymać dzieci w wyścigu do tego, kto pierwszy opowie, co się wydarzyło. Ukojmy pierwsze wzburzenie. Wtedy tworzy się bezpieczna przestrzeń do rozmowy. Pomocna może okazać się metoda, która bazuje na mikro-kręgach. To bardzo ciekawy sposób na przeprowadzenie dzieci przez konflikt, a jednocześnie nauka konstruktywnego szukania rozwiązań. Czterolatek i sześciolatka w pełni radzą sobie z jej strukturą, młodsze dzieci mogą potrzebować większego wsparcia bądź uproszczenia. Niewątpliwą wartością tego postępowania jest nauka empatii, wzajemnego słuchania i słyszenia. W pierwszej chwili dajemy głos jednemu z dzieci, pytamy o to, co według niego zdarzyło się przed chwilą. Drugie dziecko, co naturalne, próbuje wchodzić w słowo i korygować relację. Tutaj potrzebny jest dorosły moderator, który zadba o to, by relacjonujący miał pełnię przestrzeni, a drugie dziecko słuchało ("widzę, że też chcesz opowiedzieć. teraz słuchajmy co mówi X. Za chwilę opowiesz Ty")Dopiero po zakończeniu całej historii, pytamy drugiego uczestnika zajścia, jak on widzi tą sytuację i co się wydarzyło. Motywujemy poprzednika do wysłuchania brata lub siostry. Moje dzieci, często chcą mówić o tym drugim. Mocno pracuję, by skupiały się na sobie, znalazły w sobie emocje i je nazwały. Odnalazły potrzeby i je nazwały z moją pomocą. Odrywam ich od drugiej rodzeństwa, skupiam ich na sobie. To jest punkt wyjścia.
Kolejnym etapem jest pytanie o to, co chciałaby usłyszeć druga osoba (brat/siostra). To pomaga dzieciom przekierować uwagę z siebie na rodzeństwo i teraz dać sobie szansę usłyszeć, co dla brata lub siostry jest ważne. To cenna nauka dla dzieci, mówiąca o tym, że w relacji dwie strony są ważne.
W tym miejscu jest przestrzeń, by zapytać: "jak myślisz, co jest ważne dla Twojej siostry/Twojego brata?, "co on by teraz chciał?"
Po wysłuchaniu wzajemnie swoich potrzeb, pytamy: "jak teraz można rozwiązać tą sytuację?"
Oddajemy tym samym sprawczość dzieciom. To one generują pomysły - młodsze mogą potrzebować wsparcia. Rolą rodzica jest zebrać wszystkie pomysły, nawet te, które pozornie wydają się dorosłemu absurdalne. Selekcjonując je na lepsze i gorsze, zabieramy dzieciom poczucie sprawczości.
Przeprowadzanie dzieci przez konflikt w ten sposób pomaga im uspokoić emocje. Dzieci czują się wysłuchane. Mają poczucie akceptacji własnych uczuć. Dowiadują się też, że są ważne dla brata/siostry. W końcu - same proponują rozwiązania i budują swoje poczucie skuteczności.
Jestem ciekawa jak Ty postępujesz, gdy Twoje dzieci się kłócą? Daj znać, jeśli wypróbujesz powyższą strategię.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz