Zawsze, kiedy myślę o komunikacji z dziećmi, mam w głowie setki sytuacji z obszaru domowego i zawodowego, w których dzieci do mnie mówią. Często są to sytuacje trudne, obfitujące w emocje. Dzieci mówią do nas na wiele sposobów: tupią, krzyczą, płaczą, rzucają się na ziemię, biją nas, niszczą nasze i własne rzeczy, robią sobie i nam krzywdę, przytulają, głaszczą, ściskają, pokazują palcem. Można wyliczać bez końca. Każde, KAŻDE z tych zachowań czemuś służy, niesie jakiś przekaz. Komunikacja to proces. Ktoś wypuszcza jakąś treść, a ktoś inny ją odbiera. To proces kodowania i odkodowywania.
Dorośli ludzie czasem mają kłopot z jednym i z drugim, prawda? Znasz sytuacje, kiedy masz w głowie jakąś myśl, ubierasz ją w słowa, a osoba stojąca przed Tobą ubiera ją w inne słowa i nadaje jej inne znaczenie? Ja mam takich wiele. Jednak im dłużej pracuję nad sobą, swoimi potrzebami i emocjami, bardziej im się przyglądam, konfrontuję, badam, tym lepiej umiem je nazwać.
Skoro my, dorośli, mamy z tym problem, to co dopiero mają powiedzieć dzieci? One dużo mocniej i głębiej przeżywają takie dylematy. Poczucie bycia niezrozumianym towarzyszy im częściej. Brak szacunku dla skali ich problemu powoduje jeszcze większy dyskomfort i wzrost napięcia.
I tu pojawia się magiczna empatyczna komunikacja. Taka, która bierze pod lupę intencje i potrzeby dziecka, jego emocje, moment rozwojowy i wszystko, co jest dla niego ważne. To taki sposób komunikacji, który pozwala spojrzeć na tego malucha jak na równorzędnego partnera. Wiąże się z podarowaniem mu szacunku i uważności na jego sprawy, choćby był to złamany ołówek lub przekrzywiona czapka.
Empatyczna komunikacja to rodzaj mostu pomiędzy rodzicem a dzieckiem, który budowany jest na wzajemnym spojrzeniu na siebie. Początkowo to rodzic swoim spojrzeniem oświetla różne zakamarki dziecięcej psychiki. Szuka w nich potrzeb (bezpieczeństwa, bycia ważnym, autonomii itp), objawów niezaspokojenia tych potrzeb (czyli różnych zachowań, poprzez które dziecko komunikuje swój dyskomfort - pisałam o nich wyżej), emocji, które się w związku z tym rodzą. Rodzic jest swojego rodzaju latarnią - nie tylko oświetla otoczenie, ale może również wskazać dziecku narzędzia, dzięki którym będzie zrozumiane. Zauważając emocje i potrzeby dziecka, opisując je, interpretując, rodzic jednocześnie buduje dziecku spójny obraz świata, wzmacnia z nim swoją więź, pokazuje, że jest ważne. Można wymieniać bez końca!
Jak więc mówić, by budować w dziecku taki zasób oraz by samemu czuć się spełnionym rodzicem? Wypiszę kilka kroków, które pomogą Ci zacząć prowadzić w swoim domu empatyczną komunikację:
- poznaj siebie, swoje emocje i potrzeby
- dowiedz się, na jakim etapie rozwojowym jest Twoje dziecko - pomoże Ci to poznać rozwojowe kierunki jego zachowań, czyli potrzeby
- poznaj i wypisz wszystkie potrzeby, jakie pojawiają się w życiu człowieka
- zastosuj metodę 'stop klatki', która w skrócie polega na opisaniu tego, co widzisz: "widzę, że tupiesz nogami i masz groźną i jednocześnie smutną minę"
- nadaj interpretację temu zachowaniu: "to jest dopiero złość"
- znajdź jej źródło: "zezłościłaś się, bo nie zgodziłam się na bajkę? lubisz oglądać bajki, prawda? Ciężko Ci, gdy Ci czegoś odmawiam"
Zachęcam Cię do sięgnięcia głębiej w porozumienie bez przemocy, gdzie znajdziesz wiele inspiracji do rozwoju w tym obszarze.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz