![Bycie w procesie ważniejsze niż efekt](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi-TQVSms2DuKyvIOjfuqsmOYDPtOx5mQSmfxSvRhCzzkPw7HL9ZTEvsSxqLRcLA3cnq3GY6o6Ac5igjy_JEjVk2V5LtTHQRZU_Am3WoCHkolhAlXDqYCOor8Zs6XM6ag74n6C1jpLChWcL/s400/proces+familion.jpg)
Lata, przez które jestem mamą, są inspiracją do odkrywania nowych prawd o rodzicielstwie. Każda sytuacja, dzień, etap rozwojowy przynoszą inne spostrzeżenia i refleksje. Nie bez znaczenia pozostaje fakt, że i ja zmieniam swoją optykę na świat, samą siebie i wiele zjawisk.
Coraz częściej staję w opozycji do pędu, który serwuje nam otoczenie. Coraz częściej uwiera mnie zero-jedynkowe spojrzenie i roszczeniowe postawy ludzi wokół. Czasem daję się do nich zaprosić, zapominając o potrzebach i emocjach własnych i innych. Ilekroć jednak jestem w dobrym kontakcie z sobą, najpierw zadaję sobie pytania:
"co czuję i czego potrzebuję?"
"co czuję i czego potrzebuję w związku z tym, co mówią mi inni ludzie?"
"co mi to robi?"
Nazywam to byciem w procesie, patrzeniem na siebie z innej perspektywy, z metapoziomu. Wtedy efekt tego, co się dzieje, przestaje mieć fundamentalne znaczenie. Wtedy liczy się to, co dzieje się tu i teraz. Przenosząc to na grunt rodzicielstwa, bardzo otwierające jest stwierdzenie, że rodzic ma po prostu być. Nie wychowywać, nie dążyć do efektu, nie zmieniać nawyków, nie egzekwować poleceń. Ma być. Kiedy jest, konfrontuje się też z tym, co czuje, nawiązuje kontakt z tymi elementami siebie, które być może w obliczu emocji dziecka stają się bezsilne. To te elementy, które korespondują ze wspomnieniami, deficytami, brakami, niespełnionymi potrzebami z przeszłości. Dlatego tak łatwo te części dają się przykryć elementami, które chcą działania, szybkiego, natychmiastowego efektu. Działanie odwraca uwagę od poczucia bezsilności, bezradności. Człowiek ma poczucie, że coś robi. Działa, więc oczekuje zmiany. Tymczasem, działania nastawione na odwrócenie uwagi, rzadko kiedy powodują oczekiwaną zmianę.
Uważność to stan, który wzmacnia proces. Pomaga człowiekowi zakotwiczyć się w odczuwaniu. Kiedy moje dziecko płacze, krzyczy, rzuca przedmiotami, zamiast robić to, co zawsze, mogę nie zrobić nic oprócz bycia.
Bądź ze swoim dzieckiem, współdziel z nim jego trudy i emocje. Usiądź obok i powiedz: "Jestem tu. Jestem tu, kiedy Ci dobrze i kiedy Ci źle". Empatyczna postawa ciała, spokój w duszy i ciele, pojemność, przestrzeń, otwarte ramiona to zasoby, które możemy ofiarować dziecku. To takie proste, a jednak najtrudniejsze do osiągnięcia. Wymaga od rodzica spotkania z samym sobą, własnymi emocjami i niezaspokojonymi potrzebami. Jedynie jednak wychodząc na to spotkanie możemy w pełni wspierać nasze dzieci.
Z całego serca polecam Ci, Drogi Rodzicu, zaopiekuj się sobą, daj sobie trochę empatii. Pochyl się nad sobą, przytul swoje nieutulone części, pozwól swoim łzom popłynąć. Tylko wtedy odzyskasz w relacji z dzieckiem lekkość i łatwość kontenerowania jego emocji. Alice Miller w Dramacie udanego dziecka pisze: każda matka i ojciec mogą być empatyczni tylko w tym obszarze, w którym uwolnili się od swego dzieciństwa i muszą reagować brakiem empatii, jeśli na skutek wyparcia się swego, dźwigają niewidzialne łańcuchy. Drogą do oswobodzenia się z tych łańcuchów jest samorozwój, spotkania z samym sobą, psychoterapia.